12 października przypada wspomnienie bł. Jana Beyzyma, ale w 2012 r. była szczególna okazja do świętowania, ponieważ jest to także setna rocznica jego paschy – przejścia do domu Ojca (2.10.1912). Nasza greczańska parafia w Chmielnickim na Ukrainie ma szczególne powody do dumy i radości, ponieważ nasz Dom Duszpastersko-Rekolekcyjny, który zbudowaliśmy 9 lat temu i który być może jako pierwszy w Kościele nosi imię bł. o. Jana Beyzyma, został poświęcony w jego wspomnienie 12 października 2003 r. Kamień węgielny dla tego domu poświęcił 18 sierpnia 2002 r. na błoniach krakowskich Jan Paweł II podczas beatyfikacji o. Jana Beyzyma.
W tym roku więc nagromadziło się wiele jubileuszy, jedne większe, inne mniejsze, ale i one są okazją do wyrażenia Bogu wdzięczności za dar świadectwa wiary i miłości, które zostawił nam bł. o. Beyzym. Mieliśmy ten przywilej, że wszystkie te jubileusze świętowaliśmy w uroczystej Mszy św. 12 października 2012 r. Ks. bp Leon Dubrawski, ordynariusz Diecezji Kamieniecko-Podolskiej, celebrował Eucharystię razem z wieloma księżmi dla licznie zgromadzonych parafian i gości. W wygłoszonym słowie mówił o świadectwie miłości, które dawał o. Jan na dalekim Madagaskarze, realizując w ten sposób samarytańską misję względem trędowatych.
Po Komunii św. 30-osobowa grupa braci ze wspólnot neokatechumenalnych wykonała fragment symfonii napisanej przez Kiko Arguello pt. „Cierpienie niewinnych”. Finał tej wspaniałej symfonii to: resurexit, gloria i alleluja. Odpowiedzią Boga na cierpienie, które skupiło się przede wszystkim w Słudze Jahwe i w Dziewicy Maryi Bolesnej i które jest obecne w ludzkiej historii we wszystkich pokoleniach, jest radosny śpiew oznajmiający Dobrą Nowinę o pokonaniu cierpienia i śmierci: zmartwychwstał Pan. Ten śpiew, chociaż nie był wykonany przez profesjonalistów, bardzo się zebranym podobał. Wielu było poruszonych do łez.
Po Mszy św. grupa naszych najmłodszych parafian wykonała scenkę według nowo wydanej, również po ukraińsku, książki Doroty Kozioł pt. „Brat trędowatych”. Historia o życiu i posłudze o. Jana Beyzyma pięknie opowiedziana przez dzieci wierszem na nowo przybliżyła sylwetkę naszego współbrata, który oddał swoje życie dla innych, obumierając jak ziarno wrzucone w ziemię i przynoszące owoce. Uroczystości zakończyliśmy agapą, która w naturalny sposób przedłużyła radość świętowania. To jednak nie wszystko.
Nazajutrz, 13 października, wyruszyliśmy trzema autokarami (ok. 150 osób) do miejsca narodzenia o. Jana – do Beyzymów. Kiedyś, w czasach o. Jana, wioska ta nazywała się Beyzymy Wielkie i należała do Wołynia. Dziś należy do Podola, ponieważ województwo chmielnickie jest województwem podolskim. To jednak kwestia tylko umowna. Jeszcze w okresie letnim nasi pracownicy wykonali tam małą kapliczkę, w której umieściliśmy tablicę z fotografią bł. o. Jana Beyzyma oraz informację o jego życiu w językach ukraińskim i polskim. Kapliczkę tę na początku września zawieźliśmy do Beyzymów i tam postawiliśmy na miejscu, gdzie znajdowała się posiadłość rodziny Byzymów. Musieliśmy wziąć ze sobą piasek, cement, deski, a nawet wodę, aby wykopać dół, wylać cementową zaprawę i postawić kapliczkę.
Prawdopodobnie na tym miejscu stał dom rodziców o. Jana, ale to nie jest całkowicie pewne, ponieważ przed instalacją kapliczki wiele razy odwiedzałem to miejsce z moimi współbraćmi, pytając mieszkańców wioski, gdzie stał dom Beyzymów. Raz pokazywali właśnie to miejsce, innym razem inne. W każdym razie jest to posiadłość otoczona lasem licząca ok. 20 hektarów, podzielona na kilkunastoarowe działki, na których rolnicy tej wioski uprawiają warzywa. Jedna z rodzin pozwoliła nam postawić kapliczkę na swoim polu, które jest najbardziej prawdopodobnym miejscem, gdzie stał dwór Beyzymów. Właściciele wydzielili nam 7 arów, oczywiście na podstawie ustnej umowy, która nie ma żadnych prawnych następstw. Mamy jednak obietnicę od gminnych władz, że możemy się starać o uzyskanie nawet 2 hektarów, ale trzeba przygotować odpowiednie dokumenty.
Wyruszyliśmy więc 13 października do Beyzymów, które są oddalone od Chmielnickiego 90 km i tę trasę przejechaliśmy w 2 godziny. Towarzyszył nam ks. bp Leon Dubrawski. Oprócz naszych pielgrzymów zebrało się ok. 20 mieszkańców wioski, których pani sołtys zaprosiła w naszym imieniu. Trzeba zaznaczyć, że w samej wiosce Beyzymy żyje teraz około 150 osób i to w większości starsze pokolenie. Uroczystą Eucharystię celebrował ks. bp Leon, a koncelebransami byli ks. Wołodymir – sekretarz biskupa i niżej podpisany. Po homilii ks. biskup zaprosił do wspólnej modlitwy wiernych i – co mnie uderzyło – włączyli się w nią miejscowi, którzy być może nigdy nie byli na katolickiej Eucharystii. Przed błogosławieństwem bp Leon poświęcił kapliczkę, a wierni ucałowali relikwie bł. o. Jana Beyzyma.
Po Mszy św. przemawiała pani sołtys, obiecując, że władze gminy Liszczany, do której należą Beyzymy, zrobią wszystko, aby lepiej oznaczyć drogowskazem, gdzie z głównej trasy Krzemieniec – Berdyczów trzeba skręcić, aby trafić na wioskę Beyzymy. Z głównej trasy to 4 km. Skręca się w prawo w gminie Liszczany, jadąc od Krzemieńca w stronę Lubaru na Berdyczów.
Do Chmielnickiego przyjechaliśmy wieczorem wdzięczni za dar świadectwa, jaki nam zostawił bł. o. Jan Beyzym, i za to, że mogliśmy dotknąć tej ziemi, na której urodził się i wychował nasz błogosławiony współbrat.
Pragnę jeszcze dodać, że przy naszym kościele zbudowaliśmy wieżę i kaplicę bł. Jana Pawła II. Będziemy jeszcze budować kaplicę Sądu Ostatecznego, która zostanie poświęcona ofiarom represji stalinowskich, zwłaszcza tych mieszkańców Podola, którzy w latach 1937-1938 oddali życie za wiarę. Jest ich tysiące. Na wieży powiesiliśmy trzy dzwony – dar wiernych z Polski. Jeden poświęcony Najświętszej Maryi Dziewicy, drugi św. Józefowi, trzeci bł. Janowi Beyzymowi. Na dzwonach znajdują się poniższe napisy:
Imię moje Maryja. Niech głos mój śpiewa wieczne Magnificat za Dar Zbawiciela. O Nim też dają świadectwo Męczennicy Podola, którzy oddali życie za wiarę w czasach represji komunistycznych. W roku Pańskim 2012, kiedy Ordynariuszem Diecezji Kamieniecko-Podolskiej był bp Leon Dubrawski.
Imię moje Józef. Niech mój głos usłyszą wszystkie rodziny na Podolu, aby poznały Dobrą Nowinę o świętej Rodzinie z Nazaretu, aby zapragnęły żyć jak Ona. Parafia św. Anny 2012.
Imię moje Jan Beyzym. Pragnę obwieszczać światu, że Bóg jest Miłością, a miłość to służba. Z moich rodzinnych stron wzywam wszystkich do pójścia za Jezusem. W stulecie odejścia do Pana. Parafia św. Anny, 2.10.2012.
Pragnę jeszcze w tym miejscu skierować słowa serdecznego podziękowania do wszystkich Drogich Darczyńców, którzy swoją wspaniałą ofiarnością wspierają naszą działalność misyjną. Ze złożonych przez Was, Drodzy Rodacy, datków Referat Misyjny Prowincji Polski Południowej ufundował nam trzy wspomniane wyżej dzwony: Maryja, Józef i Jan Beyzym. Ich przepiękne tony dźwiękiem swym chwalić będą Boga i zapraszać wszystkich na modlitewne spotkania, podczas których obiecujemy pamiętać o tych wszystkich, którzy swoją ofiarnością przyczynili się do ich powstania. Jeszcze raz serdeczne Bóg zapłać, Drodzy Przyjaciele Misji, za ten dar tak dla nas ważny i nam potrzebny, abyśmy owocniej głosili Chrystusową Ewangelię naszym Braciom i Siostrom tu, na Ukrainie, oraz skuteczniej mogli szerzyć kult naszego Wielkiego Rodaka, Syna tej Ziemi, który z pewnością będzie orędował za nami u Boskiego Tronu. Bóg zapłać – niech Dobry Bóg wszystkim szczodrze za to wynagrodzi.
ks. H. Dziadosz SJ